Z cyklu: Codzienne rozmowy z synem
Sytuacja: Ja w pracy, syn w sklepie. Syn dzwoni i dopytuje:
- Mam mleko, jajka, pomidory, ser.... Zapomniałem o czymś?
Ja: Nie, chyba nie...
Syn: To co, mogę iść do kasy?
Ja: No idź... A nie, czekaj! A pasztety jakieś są?
Syn: No są...są...
Ja: To weź może ze dwa...?
Syn: Nie wiem czy mogę... Uprowadzenie jest chyba w tym kraju karalne...?
I znów wymiękłam :D
Ten blog to felieton dzienny. Nie ukrywam niczego. Piszę o tym co widzę, jak to widzę, czego doświadczam i jak to interpretuję. Bez ściemy, kurtuazji. Ze szczyptą ironii i dużą dozą poczucia humoru. Bez cenzury!
Autorka
środa, 28 lutego 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tego dziecka powinno nie być...
Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...
-
Zadumałam się. Przypomniał mi się piękny dzieciństwa czas... Wasze mamy też Wam kołysanki śpiewały? Bo ja pamiętam muzykę już od kołyski....
-
Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...
-
Sanatorium - piękny czas. Zabiegi, wypoczynek, nowe miejsca, nowi ludzie, wrażeń moc... I zaskoczeń. Bo choć nie należę do osób, którym &qu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz