Pamiętam mały bar na rogu ulic Krakowa, w pobliżu dworca. Wpadałam tam by zjeść coś na szybko, między zajęciami, w ciszy. Siadałam przy oknie i przyglądałam się przez szybę ludziom. Lubiłam to.
Byłam tam prawie zawsze sama, ale nigdy nie czułam się samotna. Miałam świadomość pozostawionych w domu o kilkaset kilometrów stąd, bliskich, licznych przyjaciół i znajomych, kochanych osób. Byłam w tym mieście jak palec, ale w ciepłej rękawiczce.
Pamiętam jakieś imieniny i stół pełen ludzi. Rodzina, znajomi, wesoła atmosfera. Toasty, śpiew, zapach szarlotki. Pamiętam jak samotna czułam się w tym momencie, jak bardzo potrzebowałam człowieka... I choć wkoło ludzi nie brakowało, byłam tam jednak sama. Bo nie było nikogo z kim mogłabym się podzielić tym, co we mnie łkało.
Najbardziej jednak samotna czułam się wyznając co mnie głęboko rani, co we mnie woła i widząc zwróconą do mnie plecami sylwetkę i powtórzone trzykrotnie niedbałe wzruszenie ramion...
Samotność to nie fizyczne opuszczenie. Wydawałoby się, że człowiek samotny to ktoś "bez pary" albo mieszkający sam. Samotność nie ma nic wspólnego ze stanem cywilnym, ilością mieszkańców twojego domu czy miejscem. Samotność to stan duszy.
Można być bardzo samotnym w związku, albo zupełnie nie czuć się opuszczonym żyjąc jak pustelnik. Wszystko zależy od więzi, potrzeb i oczekiwań. Bo samotność nie jest kwestią odległości, a pustki. To składowa milczenia, obojętności i niezaspokojenia.
Samotność potrzebuje tła. Potrzebuje ludzi, by móc zbudować w nas poczucie winy. Lub odczucie straty. Porównujemy się i staramy wejść w schematy. Tkwimy w miejscach, które należało dawno opuścić, albo nie wchodzimy w szeroko otwarte drzwi lękając się tego co nieznane. Pozwalamy sobie na samotność we dwoje, bo boimy się być sami. A przecież to można oswoić. A nawet się z tym zaprzyjaźnić...
Lubię samotne wieczory. Lubię ten moment, gdy tylko ja, kubek herbaty i uparte tykanie zegara. Co odmierza? Ku czemu zmierza? Nie wiem. Cokolwiek to będzie, niech przyjdzie. Od dawna jestem gotowa. Gotowa, bo nie boję się braku fizycznej obecności drugiego człowieka. Boję się czyjejś psychicznej nieobecności, boję się nieuwagi, boję się emocjonalnego chłodu. Oddzielenia szybą obojętności. A ja nie chcę doświadczać życia przez szybę...
Śnimy( i umieramy) zawsze sami...
Dobrej nocy <3
AM
Ten blog to felieton dzienny. Nie ukrywam niczego. Piszę o tym co widzę, jak to widzę, czego doświadczam i jak to interpretuję. Bez ściemy, kurtuazji. Ze szczyptą ironii i dużą dozą poczucia humoru. Bez cenzury!
Autorka
piątek, 23 lutego 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tego dziecka powinno nie być...
Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...
-
Zadumałam się. Przypomniał mi się piękny dzieciństwa czas... Wasze mamy też Wam kołysanki śpiewały? Bo ja pamiętam muzykę już od kołyski....
-
Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...
-
Sanatorium - piękny czas. Zabiegi, wypoczynek, nowe miejsca, nowi ludzie, wrażeń moc... I zaskoczeń. Bo choć nie należę do osób, którym &qu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz