Dzwoni moja najemczyni (mieszkanko po babci). I zaczyna:
Ona: Pani chora Pani Aniu?
Ja: Tak, na zwolnieniu...
Ona: Bo wie Pani... Ja Pani nie zapłaciłam tego 10-go 100zł. bośmy nie mieli, ale dopłacić jak najszybciej wiemy że trzeba... I....
Ja: I...?
Ona: I Pani Aniu takie szczęście! Szafę Pani babci - co to ją Pani dziadek robił i nieruszana stoi ze 40 lat - odsunęłam z mamą, żeby zza niej kurz odkurzyć i Pani wierzy? - 100zł. pod nią było!!! 100zł.! Mam już jak Pani dopłacić! Cieszy się Pani?
No jak cholera się cieszę.... :D
(Szczerość w sumie fajna rzecz... Leżę i nie wierzę... ;))
Ten blog to felieton dzienny. Nie ukrywam niczego. Piszę o tym co widzę, jak to widzę, czego doświadczam i jak to interpretuję. Bez ściemy, kurtuazji. Ze szczyptą ironii i dużą dozą poczucia humoru. Bez cenzury!
Autorka
piątek, 19 stycznia 2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tego dziecka powinno nie być...
Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...
-
Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...
-
„Nie ma tego złego Ania… "- tak zwykła mawiać. Jolka, kobieta pogodna i cicha.Pamiętam pierwszy raz, gdy trafiłam do jej gabinetu. Na...
-
Wiem, jest wcześnie, niektórzy jeszcze śpią. Ale inni jak ja zaczęli już dzień i mkną mroźnym porankiem do pracy. I właśnie na okoliczność...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz