poniedziałek, 29 stycznia 2018

AUTA

Kocham autka. I one mnie. Z wzajemnością.

Pamiętam swojego Fiacka 126P. Dożył swoich lat i bałam się, że jak mu jeszcze raz dobrze po hamulcu dam to mi noga z pedałem na jezdnię wypadnie :D Tak go zeżarł ząb czasu ;) Dlatego dałam ogłoszenie, że sprzedam.

Odzew był szybki, umówiłam się po pracy. Podjeżdżam pod blok, dwóch panów czeka. Ja do nich: Panowie, wybaczcie, muszę syna z zajęć odebrać, za 10 minut jestem! Odpalam, odjeżdżam. Syna zabieram, wracam. Panowie wciąż są. Oglądają, odpalam, gaszę. Patrzą. Biorą.
Idziemy do mnie na górę, podpisujemy umowę, pieniążki wzięte, kluczyki i dokumenty oddane, rąsia-rąsia i pa, zamykam drzwi.

Mija 10 minut i pukanie. Otwieram. To jeden z nich.
On: Przepraszam, ale auto nie odpala. Pani coś popsuła w stacyjce.
Ja: Jak nie odpala? Przecież pan widział, jak przyjechałam, odjechałam. I niby kiedy zepsułam? Zdalnie z okna?
On: No niby tak... ale już nie odpala. Może pani zejść na chwilę?

Schodzę. Ten drugi siedzi za kierownicą, zły, bziuczący jak pszczoła, co tam o "wciskaniu bubla" mamrocze. Wysiada. Ja wsiadam. Kluczyk w stacyjkę - brrrruum, odpaliło. Stoją obaj i się na mnie głupkowato gapią. Pytam: Odpalić znów? Oni, że tak. Gaszę, odpalam (matko, co za barany, odpalić nie potrafią?). Silnik ładnie chodzi, to pytam: Zgasić czy panowie już pojadą? Facet 2: Pani zgasi. Widać nie ma to jak ręka właściciela i się samochód przyzwyczaił (i takie tam żarty). Gaszę. Wysiadam, klucz oddaję i spadam.

7:00 dnia następnego wychodzę do pracy. Auto wciąż pod blokiem stoi, a facet grzebie w stacyjce! Chyłkiem przemknęłam pod ściną, żeby mnie nie dojrzał. Co za porun??
Po pracy sąsiad dopadł mnie przed klatką i raportuje: Wie Pani... oni do północy coś grzebali, ale poszli sobie. Dziś od 6 rano znów jeden grzebał. Ale po 11 sholowali tego Pani Fiata... Stacyjka się chyba popsuła Pani, ładowali i nic...

O kurka. a mi tak ślicznie działał! Widać mnie kochał i robił co mógł, by się ze mną nie rozstać... Kochany niebieski 126P... <3


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tego dziecka powinno nie być...

Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...