wtorek, 28 sierpnia 2018

SAUTE

Nie wiem czy istnieje na świecie jeszcze jedna osoba, która byłaby zdolna namówić mnie do tego, doczego namówiła mnie Ania Wójtowicz – Wnuk... Myślę, że takiej nie ma :)

O czym mowa? O zdjęciach saute. Takich o poranku, bez makijażu, z nieładem we włosach. Bez retuszu, bez grama pudru. Z widocznym po lecie każdym piegiem, każdą plamką, której autorem jest gorące sierpniowe słońce...

Prawdę mówiąc specjalnie mnie namawiać nie musiała. Jest jakieś niepisane porozumienie między nami, które sprawia że ufam jej pomysłom i wchodzę w nie bez mrugnięcia okiem :) Zaryzykowałam więc. Być może stracę w oczach wielu fanów facebooka, zniszczę swój "wizerunek", wizję mojej osoby w Waszych głowach. Ba! Lajków nie dostanę! ;) Cóż... Może. Ale jestem jaka jestem :)

A nie byłaby sobą, gdybym nie wykorzystała zdjęcia do kilku słów osobistego komentarza:


Żyjemy w czasach wszechobecnego Photoshopa i innych wynalazków sprawiających, że wyglądamy młodo, świeżo, nienagannie. Cienie pod oczami, zmarszczki, niedoskonałości w wyglądzie są passe. Boimy się odmienności, inności, boimy się oceny. Ujednolicamy się społecznie. Stajemy się przez to podobni, jakby wykrojeni z jednego szablonu...
Kult młodości, kult ciała. Kult, który sprawia że kobiety czują się wiecznie niezadowolone, dążą do wydumanych ideałów, którym mało która jest w stanie sprostać. W imię czego? Dla kogo? Kto tak naprawdę od nas tego wymaga? Mężczyźni? Inne kobiety? Czy my same od siebie?
Nie, nie zrozummy się źle. Nie namawiam do "zapuszczania się"! Nie pochwalam ani obżarstwa, ani braku higieny, ani podszytego lenistwem niechlujstwa. Nie. Mam na myśli to, że najpierw powinno w nas być "ja" a dopiero później "oni". Że ważniejsze jest to, co sami o sobie myślimy, kim jesteśmy wewnątrz, co w sobie innym niesiemy, a dopiero potem opakowanie, które widzą ludzie. Sens jest zawsze wewnątrz. I to się nigdy nie zmieni!
A jeśli ktoś widzi w Was jedynie fizyczność, to radzę szybciutko zmienić towarzystwo. Bo macie sto procent pewności, że kiedy stracicie "termin przydatności" ten ktoś się ulotni. Szukajcie ludzi, których zachwyci Wasza cierpliwość, albo niepowtarzalny optymizm czy łobuzerski błysk w oku. To zostanie w Was nawet wtedy, gdy pomarszczycie się niczym shar pei ;) (Swoją drogą uwielbiam zmarszczki. Nadają twarzy charakteru. Są szkicem naszych przeżyć i cech osobowości. Naszym życiorysem.)

Niedawno wścibska znajoma powiedziała do mnie: "Dziwię się pani... Z takim niewyjściowym mężczyzną pani na ulicy stała i rozmawiała. Ja się pani NAPRAWDĘ dziwię, że pani się nie zastanawia co ludzie powiedzą. To jakiś menel jest! Pani oczu nie ma?".
Kilka minut po jej wypowiedzi nadal nie umiałam stwierdzić z kim i gdzie ja stałam? I w końcu załapałam! Spotkałam znajomego, którego nie widziałam dobrych kilka miesięcy. Człowieka, który podróżuje, poświęca się pomocy innym, zapominając o sobie, przy tym niezwykle ciepłego, zabawnego i inteligentnego. Spotkanie go, rozmowa z nim, zawsze mnie niezwykle ubogaca. Bycie w jego towarzystwie to wielka przyjemność, to czysty zysk. A wygląd.... Może i wygląda jak kloszard, hmm... Powiem uczciwie, że ja tego nie zauważam. Wystarczy że zacznie mówić, a natychmiast wpadam w świat jego wrażliwości. I już jestem daleko stąd niesiona jego opowieścią. Niezależnie od porwanych, starych sandałów na jego stopach!
Bądźcie sobą. Zawsze i wszędzie. Wbrew i ponad. I pod wiatr.
Choćby Was mieli mniej lubić. Choćby mieli wcale nie lubić! Trudno. Nic na siłę. Ryba nigdy nie będzie ptakiem, a i rower jej niepotrzebny ;)
Bądźcie sobą.
Bycie sobą jest prawdziwą wolnością :)

ps. A teraz usiądę, napiję się kawy i popatrzę, czy ktoś mnie za brak makijażu właśnie ze znajomych fb nie wyrzuca :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tego dziecka powinno nie być...

Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...