czwartek, 23 sierpnia 2018

Kolory tęczy

Zamiast chorować lub się dołować, wolę...malować!. Więc aby się jakoś "rozładować" urządziłam sobie remoncik w obu mieszkaniach. Tak "dla relaksu". Ściany, tapicerka, meble, tapety, firany...Wesoło mam :p
Przemalować meble w kuchni wydumałam (kocham te zmiany kolorystyczne i uwielbiam machać do nocy wałkiem! :D). Zakupiłam żółty i szary. Zgodnie z próbnikiem takie być powinny. W realu – wyszedł krem i gołębi. Hmm... Gołębi mnie urzekł, ale zamiast żółtego krem? No nie. Gryzie się!

Jadę do sklepu by zintensyfikować barwę. Wchodzę. I zaczynamy ^^:

Ja: Dzień dobry...
Miły Pan: Dzień dobry...
Ja: Proszę pana...Kupiłam u państwa przedwczoraj farbę, ale kolor jest dla mnie zbyt mało intensywny.... Może mi go pan "podrasować"?
Miły Pan: W zasadzie tak... A jaki to kolor?
Ja: Żółty
Miły Pan: Jaki?
Ja: Żółty....ale wyglądający jak kremowy
Miły Pan: Proszę panią....My nie mamy takiego koloru.
Śmiertelnie poważnie patrzy mi w oczy. Mrugam. Mózg włącza tryb: "Łap wątek, ogarniaj!". Mrugam ponownie, biorę oddech....
Ja: No żółty to miał być, a jest kremowy.Wie pan – żółty. Taki kolor jak słonecznik, ale bledszy....No taki kwiatek....Tu kupiłam.
Miły Pan: Niemożliwe. U nas żółtego nie ma. Opakowanie pani ma?
Ja: Opakowanie? Nie mam, w domu zostało. No żółty. Jak... kanarek? Jak....(co jest jeszcze kurka żółte?)
Miły Pan: Proszę panią.... Tu nie ma żółtego. Tu są na przykład: Cytrynowy tiul, Słoneczny len, , Bananowy, Czysta forma. To który pani ma na myśli?
"Czystą formę" przybrał w tym momencie mój umysł. Nie wiem. Myśli mam zmącone, niczym farba w mieszalniku....
Ja: To może ja zadzwonię do syna, niech zerknie na opakowanie, bo nie wiem co mam...?
Miły Pan: O właśnie! Cyferki niech poda.
Zadzwoniłam. Okazuje się że to TVT G393. Nazwa już niestety farbą zamazana. No że G393 to bym w życiu nie wymyśliła ;)
Po podaniu cyferek pan ożywił się niczym sowa o zmierzchu i z gracją ruszył w stronę palety barw. Z fachowością stwierdził, że "kolor który jest w puszce nie odpowiada temu z próbnika" (No coś takiego! Toż mówiłam, że to krem a nie żółty!). Wymamrotał jeszcze pod nosem kilka słów o niefachowości dzisiejszych sprzedawców (zabawne, sam mi ją mieszał 4 dni wcześniej :D) po czym podał na nowo wymieszaną farbę stwierdzając: " Teraz jest tak jak sobie pani wymarzyła. Żółty."I puścił do mnie oko ;)
Bosz.... Nareszcie! Znaczy nareszcie mam upragniony kolor, a nie że facet nareszcie mruga "D

Zatrzymałam się na chwilę za miastem, by złapać oddech pomiędzy malowaniem a malowaniem. Resetuję się, gdyż nadmiar wiedzy z dziedziny farb mnie oszołomił. Patrzę i podziwiam – trawa zielona, niebo niebieskie, ja w czerwonej sukience.... Stop! A może raczej: trawa – "Tweedowa", niebo – "Szklana tafla", a ja mam na sobie sukienkę w odcieniu "Flamenco" (ewentualnie TVT G9857?)? Pewnie właśnie tak to powinnam ująć :D
Miłego popołudnia Wam życzę! Łapcie słonko, póki jeszcze go pod dostatkiem :)

ps. I znów wyszło na to, że nie jestem kobietą... Bo na kolorach się nie znam. No całkiem jak facet: czerwony, niebieski, zielony i żółty. Żadne tam cytrusowe tiule mi po głowie nie chodzą. Ech ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tego dziecka powinno nie być...

Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...