czwartek, 14 lutego 2019

MOTYLE

Miał dwadzieścia lat i motyle w brzuchu. Nazwijmy go Sławkiem.

__________
Podobała mu się tak bardzo, że nie jadł, nie pił, nie spał. Sarnie oczy, ciepły uśmiech. Musiała być jego. Już, teraz, zaraz. Ona jednak w gorącej wodzie kąpana nie była i trzymała go na dystans. "Szanowała się" – mówili. Tak długo za nią chodził, tak gorąco namawiał, tak żarliwie prosił, że w końcu uległa. Potem wzięli ślub i zamieszkali z teściami. "Jestem twoim niewolnikiem – mawiał – przy tobie mam motyle w brzuchu, przy tobie czuję, że naprawdę żyję!".

Rodziły się dzieci – jedno, drugie, trzecie... Czas mijał szybko i równie szybko mijał trzepot motylich skrzydeł...
Wypadek w pracy odmienił losy tej pary. Lekarze, szpitale, rehabilitacja. Stan zdrowia Sławka co prawda się poprawiał, ale nie tak prędko jak by tego oczekiwał. Namawiany przez żonę wyjechał do sanatorium. "Wrócę do Chełma nowy, lepszy" – wykrzyknął jeszcze z okna pociągu. I zniknął wraz ze stukotem kół pospiesznego relacji: Lublin – Wrocław.

W dniu planowego powrotu Sławka żona długo stała na peronie. Potem równie długo stała w oknie, a potem nie spała nasłuchując kroków na schodach. Bez skutku. Nie wrócił.

__________
Poznał ją na dancingu (nazwijmy ją Marysią), a może w alejce sanatoryjnego parku? Mało istotny szczegół. Ważniejsze było to, iż podobała mu się tak bardzo, że nie jadł, nie pił, nie spał. Musiała być jego. Już, teraz, zaraz. Kocie oczy, uśmiech dziecka. Była jak on w gorącej wodzie kąpana i nie trzymała go na dystans. "Nie szanowała się" – mówili. Nie przeszkadzało mu, że tak szybko uległa. I tak już wcześniej zdecydował: "Będziemy razem".

W dniu planowego powrotu Marysi jej mąż długo stał na peronie. Potem równie długo stał w oknie, a potem nie spał nasłuchując kroków na schodach. Bez skutku. Nie wróciła.

__________
Sławek i Marysia zamieszkali z jej rodzicami, gdzieś pod Opolem. "Jestem twoim niewolnikiem – mawiał – przy tobie mam motyle w brzuchu, przy tobie czuję, że naprawdę żyję!".

Nie rodziły im się dzieci, bo Marysia już swoje miała – jedno, drugie i trzecie. Za to stawiali dom i rozbudowywali firmę marysinego dziadka. Czas mijał szybko i równie szybko mijał trzepot motylich skrzydeł... A może nie mijał? Tego fragmentu historii nie znam.

Ciężka choroba przerwała sielankę tej pary. Lekarze, szpitale, rehabilitacja. Nowotwór. Marysia walkę przegrała. Dom, w którym mieszkali i który razem budowali, zapisany była na Marysię. Jej dzieci podziękowały Sławkowi za wspólne lata i skutecznie wyprowadziły go z domu. Jednomyślnie – jedno, drugie i trzecie. "Wracaj skąd przyszedłeś" – usłyszał.
 "Wrócę do Chełma....nowy, lepszy" – pomyślał wyglądając z okna pociągu. I zniknął wraz ze stukotem kół pospiesznego relacji: Opole – Lublin.

__________
Wynajął pokój w niedrogim hotelu. Ponad tydzień zbierał się w sobie, nim zastukał do jej drzwi. "Wróciłem... – powiedział - ...pamiętasz? Jestem twoim niewolnikiem – mawiałem – przy tobie mam motyle w brzuchu, przy tobie czuję, że naprawdę żyję....pamiętasz?"
Nie pamiętała. Trzasnęły drzwi.

Długo stał pod jej oknem, a potem nie spał do rana nasłuchując dzwonka telefonu. Bez skutku. A przecież wrócił...

__________
Mieszka dziś kątem u znajomych. Nie wie co dalej. Nie wie jak żyć i po co żyć. Była żona nie chce go znać, dzieci nie zamierzają mu wybaczyć. "A przecież ja tylko.... błądziłem za motylami..." - powtarza.

Mijam go czasem w ciepłe letnie miesiące, kiedy spaceruje po osiedlowych alejkach. Sam, siwiutki, przygarbiony. Jeszcze nie stary, ale już nie młody. Jeszcze nie stracony, choć już przegrany. "Sławek – lovelas" – mówią o nim sąsiadki.
Czasem siada na ławce przy fontannie i przygląda się fruwającym nad klombem motylom. Kto wie - może nadal słyszy trzepot ich drżących skrzydeł...?

________
Dobrych Walentynek Wam życzę. Zwłaszcza tym, u których już dawno skończył się łopot motylich skrzydeł w brzuchu. To znak, że minęła bajka, a zaczęła się prawda. Mam nadzieję, że pełna jest świadomej, ciepłej i prostej miłości :)

ps. Opisana historia jest niestety prawdziwa, choć zmieniona na tyle, by nie wskazać czytelnikowi prawdziwego jej bohatera. Wszelkie zatem podobieństwo do osób Wam znanych jest przypadkowe i bez dwóch zdań niezamierzone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Tego dziecka powinno nie być...

Życie toczyło się jak w bajce. Dobry mąż, narodziny córki. Potem chwila strachu czy uda się utrzymać wybrany kurs i... Udało się. Urodził ...